• Gorczański Portal Informacyjny
  • Czwartek, 28 marca 2024
  • Imieniny: Anieli, Renaty, Kastora
Reklama
Wiadomości
Data: 12 czerwca 2019, Środa / Ilość wyświetleń: 3277

Stacje bazowe telefonii komórkowej emitują szkodliwe pole elektromagnetyczne. W Rabce-Zdroju jest ich wiele, a powstają kolejne (video)

O szkodliwości pola elektromagnetycznego mówili podczas wtorkowego spotkania spotkania w Teatrze Lalek "Rabcio" w Rabce-Zdroju Marta Patena - doradca prezydenta Krakowa ds. Problematyki Bioelektromagnetycznej, dr Barbara Gałdzińska-Calik - ekspert Urzędu Miasta Krakowa ds. PEM oraz prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przeciwdziałania Elektroskażeniom Zbigniew Gelzok. Wnioski, jakie przedstawili, są przerażające.

Spotkanie zorganizował burmistrz Leszek Świder, a ma ono związek z planowaną budową stacji bazowej telefonii komórkowej w Ponicach. Stacje takie powstały w minionych latach w Rabce-Zdroju, ostatnia w kwietniu tego roku pod Grzebieniem. Mieszkańcy wspólnie z radnym Janem Kwatyrą walczyli z inwestorem, ale stacja powstała, bo m.in. Urząd Miejski w Rabce-Zdroju wydał stosowne zgody. - Nic nie mogliśmy zrobić, bo takie są przepisy – rozkładał ręce burmistrz Leszek Świder.

Stacje bazowe są również umieszczone na wielu budynkach w centrum uzdrowiska. Jednak świadomość zagrożenia ze strony pola elektromagnetycznego wciąż jest mała, a tymczasem wnioski, jakie przedstawili zaproszeni do Rabki-Zdroju eksperci, sprawiają, że włos jeży się na głowie.

Marta Patena, Barbara Gałdzińska-Calik i Zbigniew Gelzok nie pozostawili wątpliwości: promieniowanie elektromagnetyczne jest szkodliwe, a państwa zachodnie zaczynają coraz mocniej z nim walczyć. Choć brakuje naukowych badań na ten temat, lekarze i naukowcy zaczynają coraz częściej dostrzegać związki między oddziaływaniem pola elektromagnetycznego na zdrowie. Goszczący w Rabce-Zdroju eksperci mówili, że pole to osłabia układ odpornościowy, jest odpowiedzialne za choroby tarczycy i glejaki.

Goście mówili, że problem rosnącej liczby stacji bazowych wynika z zapotrzebowania. Gdybyśmy używali telefonów wyłącznie do tego, do czego zostały stworzone, czyli komunikowania się, nie byłoby problemu. Jednak telefony mają dziś wiele innych funkcji, które korzystają z internetu mobilnego. Żeby był do niego dobry dostęp, potrzebna jest gęsta sieć stacji bazowych. Tymczasem to internet mobilny jest największym złem i zagrożeniem dla naszego zdrowia. - A przy przestrzennym rozchodzeniu się pola elektromagnetycznego zaczynamy to odczuwać i nie jest to bezpieczne dla naszego zdrowia – mówili eksperci.

Apelowali oni, aby bezpiecznie korzystać z internetu. Najlepszym rozwiązaniem jest korzystanie z internetu „po kablu”, ze światłowodu. Taki jest bezpieczny dla środowiska i dla nas. - Są już kraje, w których internet wi-fi jest wycofywany ze szkół z obawy o zdrowie dzieci – mówili.

Eksperci mówili, że pole elektromagnetyczne nie jest dla nas obojętne, a wręcz szkodliwe. Dowodem na to są m.in. ostrzeżenia, jakie umieszczają sami operatorzy – by z internetu mobilnego nie korzystały kobiety w ciąży, by dzieciom do lat 14 ograniczać dostęp do telefonów komórkowych, by trzymać telefony z dala od głowy i podbrzusza. Problem w tym, że nikt tych ostrzeżeń nie czyta i się do nich nie stosuje. Najlepiej, żeby wyłączać routery na noc, byśmy podczas snu nie byli poddawaniu promieniowaniu i włączać je tylko wtedy, kiedy są potrzebne. - Ta technologia nie jest przebadana. Nikt nie chce się tym zająć, tymczasem zdaniem wielu specjalistów, jej negatywny wpływ na nasze zdrowie jest oczywisty – mówili.

Wszyscy oni mówili o swoich doświadczeniach i wiedzy na temat problemów z promieniowaniem elektromagnetycznym i jego szkodliwości. Niestety, jak podkreślano, przepisy są tak skonstruowane, że trudno walczyć z powstającymi stacjami bazowymi. Firmy stosują bowiem nieuczciwe praktyki – starają się o przekaźniki o małej mocy, a gdy uzyskają zgodę, zwiększają moc maksymalnie, ile się da.

Zaprezentowane z wielu regionów kraju przypadki pokazują, że walka z operatorami jest możliwa. Samorządy powinny pilnować operatorów, by moc stacji bazowych była zgodna z otrzymanym pozwoleniem. - To nie są święte krowy. Trzeba stawiać im warunki, mierzyć moc przekaźników, sprawdzać. Władze muszą stanąć za mieszkańcami – podkreślali.

Burmistrz Leszek Świder stwierdził, że urząd musi się poważniej zastanowić, co robić z tym problemem i jak skutecznie bronić interesów mieszkańców.

(mr)

Reklama
Zobacz także
Reklama