• Gorczański Portal Informacyjny
  • Czwartek, 18 kwietnia 2024
  • Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Gościsława
Reklama
Wiadomości
Data: 1 lipca 2019, Poniedziałek / Ilość wyświetleń: 3509

Burmistrzowi oberwało się za opóźnienia i wybór spółdzielni z Podegrodzia do koszenia miasta

RABKA-ZDRÓJ: - Oddając komuś do opieki naszą własność, nie powinniśmy szukać majster klepki z siekierą, młotkiem i chęciami, ale specjalistów z umiejętnościami, odpowiednimi narzędziami i pasją - mówił na miejskiej sesji radny Jan Kwatyra. On i inni radni pytali burmistrza, dlaczego wybrał do koszenia miasta firmę bez doświadczenia, dlaczego nie zlecono tej usługi Zakładom Komunalnym, były też zarzuty o złą jakość utrzymania zieleni w mieście.

Sprawę poruszyła na sesji radny Jan Kwatyra. Powołując się na artykuł na portalu Gorce24.pl, pytał, dlaczego koszenie miasta nie odbyło się w terminie, czy to prawda, że zatrudniona przez miasto spółdzielnia nie wywiązała się z zadania i trzeba było zatrudnić nową firmę; czy prawdą jest, że w specyfikacji przetargu pominięto zapis o konieczności posiadania doświadczenia przez firmy, które chcą się zająć koszeniem poboczy. I dlaczego nie zlecono tej usługi Zakładom Komunalnym, jednostce miejskiej, mającej doświadczenie, tylko spółdzielni socjalnej z Podegrodzia. Leszek Świder przyznał, że "coś nie wyszło tak jak powinno".

Przypomnijmy, iż 17 czerwca napisaliśmy w artykule pt. "Tego jeszcze w Rabce-Zdroju nie było. Firma gastronomiczna wygrała przetarg na koszenie miasta", że Urząd Miejski w Rabce-Zdroju długo zwlekał z wyborem firmy do koszenia traw i wybrał - spółdzielnię socjalną bez doświadczenia, która do tej pory zajmowała się... gotowaniem. Wybór tej spółdzielni był też zaskakujący z innego powodu - Urząd Miejski w Rabce-Zdroju zdecydował się na firmę bez żadnego doświadczenia w utrzymywaniu zieleni. "Wiejski kociołek" to spółdzielnia socjalna specjalizująca się w usługach gastronomicznych i cateringowych.

- Czy zyski firm spoza miasta, wyprowadzane do innych urzędów skarbowych, czyli de facto nie wracające do nas, nie powiększają kosztów usługi - pytał. - Oddając komuś do opieki naszą własność, nie powinniśmy szukać majster klepki z siekierą, młotkiem i chęciami, ale specjalistów z umiejętnościami, odpowiednimi narzędziami i pasją - mówił, podkreślając, że znane są przypadki, że szukanie oszczędności na siłę, kończyło się źle wykonaną usługą i koniecznością szukania innej firmy do dokończenia prac.

Tematem zainteresował się również radny Marek Ciepliński, dodając, że zła jakość utrzymania zieleni w mieście jest widoczna. I zasypał burmistrza pytaniami. - Kto jest odpowiedzialny za przetarg w takiej formie? Kto jest do kontaktu w przetargu? Kto dokonał zmiany przetargu, chodzi o wykreślenie punktu mówiącego o doświadczenie firmy? Kto zwrócił się z pytaniem o zniesienie wymagań? Czy jako uzdrowisko mogliśmy sobie pozwolić na wprowadzenie firmy bez doświadczenia? Czy prawdą jest, że firma "Wiejski kociołek" wynajęła podwykonawcę? Gdzie będą trafiały podatki płacone przez tą firmę? Czy zmiana w warunkach przetargowych była konieczna? Czy urząd wiedział, ilu pracowników ma firma "Wiejski kociołek"? Czy sprzęt, którego używa spełnia wymogi? Czy firma ta ma odpowiednie kwalifikacje do utrzymywania terenów zieleni? Dlaczego formowanie żywopłotów nie jest robione zgodnie ze sztuką ogrodniczą? - dociekał, a to tylko część jego pytań.

Kolejni radni zgłaszali przypadki niewykoszonych miejsc na terenie miasta.

Burmistrz Leszek Świder krótko odniósł się do pytań i zarzutów. Podkreślał, że ogłasza dwa razy więcej przetargów niż jego poprzedniczka i dalej zamierza to robić. Stwierdził też, że przy organizacji przetargu można się po prostu pomylić, ale nie wyjaśnił, co miał na myśli. - Może nie tyle pomylić, ale może to nie wyjść tak jak powinno - sprecyzował.

Szczegółowe odpowiedzi ma przekazać pisemnie.

(mr)

Reklama
Zobacz także
Reklama