Rabczańska debata o bezpieczeństwie - rozczarowująca, nie spełniająca oczekiwań, nudna

RABKA-ZDRÓJ: Społeczna debata na temat bezpieczeństwa, która odbyła się w Miejskim Ośrodku Kultury w Rabce-Zdroju, nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań. Zorganizowana w cieniu zabójstwa pod klubem ADHD w Nowym Targu, w którym udział wzięła grupa młodych rabczan, praktycznie pominęła ten temat. Mimo iż wiele osób przyszło na debatę porozmawiać właśnie o tej bulwersującej opinię publiczną sprawie, dowiedzieć się, jak radzić sobie z agresją młodzieży, jak reagować, gdy inni się biją, by samemu nie stać się celem - w zamian usłyszeli statystyki przestępczości i poznali strukturę organizacyjną rabczańskiego komisariatu policji...

- Wyszedłbym wcześniej, ale byłem na widoku i nie mogłem, a zrobiłbym to. Nie wiem, po co nas tu zaprosili, myślałem, że będziemy rozmawiać o aktualnych tematach, a nie słuchać pogadanek o narkotykach, o których słyszeliśmy już dziesiątki razy - mówił pod koniec debaty jeden z jej uczestników. W większości byli to nauczyciele, dyrektorzy szkół, pedagodzy szkolni i przedstawiciele komitetów rodzicielskich z rabczańskich szkół.

Wiele osób liczyło na debatę dotyczącą tragedii pod klubem ADHD, w której niechlubnie zasłynęli młodzi rabczanie, a jeden z nich został oskarżony o zabójstwo. Organizatorzy nie wyczuli społecznego zapotrzebowania i temat ten pomijali. Pojawił się pod koniec, gdy rodzice młodego chłopaka z Rabki opowiedzieli, jak ich syn był ofiarą jednego z członków tej grupy, a którzy do dzisiaj nie mogą się doczekać sprawiedliwości. Komendant rabczańskiej policji Piotr Dara stwierdził, że skoro sprawa jest w sądzie, to znaczy, że policja zrobiła swoje. I to była jedyna refleksja ze strony policji. Jednak rodzice byli rozżaleni, ze sprawa ciągnie się długo, a sprawca może się im śmiać w twarz, bo jest na wolności. - Być może nie doszłoby do tego morderstwa, gdyby sprawcy zostali wcześniej ukarani - mówili przypominając, że dla niektórych z nich to nie były pierwsze konflikty z prawem.

Ale szerokiej dyskusji o tym problemie nie było. Część osób - głównie ci, którzy nie musieli siedzieć w MOK-u z racji obowiązku i stanowiska - wyszła zawiedziona jej brakiem. - Nasza debata poświęcona jest współczesnym zagrożeniom dzieci i młodzieży. Potrzeba organizacji takiej debaty spowodowana jest wzrastającym poczuciem zagrożenia w społeczeństwa, zagrożenia przestępczością i agresywnymi zachowaniami młodzieży szkolnej - mówił komendant Dara. - Celem debaty jest przybliżenie zagadnień związanych z odpowiedzialnością prawną nieletnich, ochroną prawną nieletnich, podejmowanymi działaniami przez różne instytucje, mającymi na celu ograniczenie zjawiska demoralizacji i przestępczości nieletnich. Przedstawimy Państwu jak wygląda przestępczość nieletnich na naszym terenie oraz jakie występują zagrożenia dla dzieci i młodzieży. Z drugiej strony chcemy też dowiedzieć się, jakie zagrożenia dostrzegacie Państwo w swoich środowiskach i wspólnie zastanowić się, jakie działania możemy podjąć, żeby ograniczyć demoralizację dzieci i młodzieży.

Podczas trwających grubo ponad godzinę wykładów dużo było teorii, regułek i zwrotów żywcem wyjętych z ulotek profilaktycznych. Na spotkaniu dotyczącym w główniej mierze bezpieczeństwa młodzieży, nie było jej przedstawicieli, którzy mogliby przedstawić swoje rację, powiedzieć o przyczynach groźnych zachowań i agresji rówieśników oraz o swoich oczekiwaniach - o tym, co ich zdaniem dorośli powinni zrobić dla ich bezpieczeństwa. W obronie nastolatków stanął komendant Straży Miejskiej w Rabce-Zdroju Kazimierz Zapała. - Młodzież rabczańska nie jest zła. Nie oceniajmy jej poprzez pryzmat kilku czy kilkunastu osób - zaapelował.

Głos w dyskusji kilkakrotnie zabierała burmistrz Ewa Przybyło, która podkreślała, że występuje tu w podwójnej roli - burmistrza i matki dwójki dzieci. Jej zdaniem największe zadanie spoczywa na barkach rodziców, którzy powinni bardziej interesować się tym, co robią ich dzieci, z kim się spotykają i w jakich miejscach. Wypowiadali się też nauczyciele i pedagodzy, którzy apelowali do rodziców o większe zaufanie do kadry nauczycielskiej. Było też apele o odwagę w reagowaniu na niewłaściwie zachowanie młodzieży. - Jeśli nie my będziemy reagować, to kto - pytała retorycznie burmistrz Ewa Przybyło.

(mr)