Radni zbojkotowali sesję

RABKA-ZDRÓJ: Radni klubu Nasze Miasto nie pojawili się na sesji Rady Miejskiej, zostawiając pięć pustych krzeseł przy stole obrad. Jak stwierdzili - przewodnicząca Maria Górnicka-Orzeł nie powiadomiła ich w terminie o obradach. Na koniec złożyli wniosek o przełożenie sesji na inny termin. - Odbieram takie zachowanie jako złośliwość - skomentowała zachowanie radnych opozycji przewodnicząca.

W piśmie, które przewodnicząca odczytała na sesji, radni klubu Nasze Miasto przypominają, że zgodnie z przepisami, radni muszą być zawiadomieni o zwołaniu sesji i otrzymać projekty uchwał co najmniej na 7 dni przed planowanym terminem obrad. "Klub Radnych NASZE MIASTO uważa, że nie nastąpiło skuteczne powiadomienie wszystkich radnych przez niezachowanie siedmiodniowego terminu. Straż Miejska rozwoziła materiały na sesję dla radnych w dniu 21.10.2015 r. (środa) po godz. 16. Dwoje z naszych radnych z powodu popołudniowego wyjazdu otrzymali materiały dopiero we czwartek wieczorem" - twierdzą i tłumaczą jak przewodnicząca powinna liczyć dni związane z terminem doręczenia powiadomień o sesji: "Termin należy liczyć następująco:
- pierwszym dniem terminu jest dzień następujący, po tym, w którym nastąpiło zdarzenie (doręczenie), robiąc już nawet założenie, że wszyscy radni otrzymali materiały we środę 21.10, jest to czwartek 22.10 (pierwszy dzień terminu),
- zapis Statutu mówi o siedmiodniowym terminie przed terminem obrad, czyli siódmym dniem ma być dzień przed dniem, w którym zaplanowana jest sesja.

- W momencie, gdy składaliśmy do Rady pismo z wnioskiem o zmianę terminu sesji, usłyszeliśmy, że terminy liczone są enigmatyczną metodą „od tyłu”. Zresztą przewodnicząca Rady Miejskiej na sesji skrupulatnie, na palcach, dokonała przeliczenia. Jak by nie liczyć wymóg statutu nie został spełniony. O co nam chodzi? W czasie tej sesji podjętych miało być szereg uchwał, w tym wnoszących poprawki do budżetu, o zaciągnięciu kredytu, sprzedaży nieruchomości, ustalenie podatków itd. Kilkadziesiąt stron materiałów. Uchwały ważne dla mieszkańców naszej gminy. Nie wypowiadamy się za pozostałych radnych, ale my radni klubu, zapoznajemy się z materiałami i musimy mieć czas na podjęcie decyzji. Ktoś odpowie, że po to są komisje. Zgadza się, ale jeśli o terminie posiedzenia komisji jesteśmy powiadamiani, wieczorem dnia poprzedzającego termin posiedzenia, to nie ma możliwości zmiany swoich planów, w tym zawodowych (wypełnić kartę urlopową, zawiadomić z wyprzedzeniem pracodawcę, zmienić umówione terminy z klientami, zaplanować zajęcia na uczelni, itd.). Wielokrotnie podnosiliśmy ten temat, jednak ignorowano nasze prośby. Chcemy raz na zawsze wyjaśnić kwestię dostarczania nam materiałów, z którymi trudno zapoznać się w krótkim czasie przed sesją czy też komisjami" - stwierdzili na koniec.

Dwa dni przed sesją Rady Miejskiej radni opozycji złożyli wniosek o jej odwołanie. Przewodnicząca Maria Górnicka-Orzeł go nie uwzględniła. Na sesji, po odczytaniu pisma, tak skomentowała zachowanie opozycji: - 9 lat jestem przewodniczącą Rady Miejskiej i zawsze zwoływałam sesje zgodnie ze statutem. Do tej pory nie było żadnych zastrzeżeń. Odbieram to jako złośliwość i już na ten temat się nie wypowiadam - powiedziała.

(mr)