Wiadomości
Data: 10 czerwca 2024, Poniedziałek / Ilość wyświetleń: 1264
Zagórzańskie Dziedziny od wschodu do zachodu słońca, z oddechem w lesie i wieczornym spacerem (zdjęcia)
Jeśli uważnie śledzicie nasze relacje, to być może trafiliście, drodzy, na naszą partnerską deklarację, by odwiedzać w każdą pierwszą środę miesiąca miejsca niezwykłe, nieoczywiste, a jednak bliskie nam, w lokalnym otoczeniu i naszej okolicy.
Gdy świętowaliśmy 6 lat marki lokalnej Zagórzańskie Dziedziny, poznaliśmy jeden z pomysłów na biznes, który obecnie jest na szczycie turystycznych nowości. Propozycja, by łączyć pewne style wypoczynku i dać ludziom w kontakcie z naturą wyszukany relaks, to nic innego jak glamping. Różne są jego formy; mogą być to luksusowe jurty z widokiem na górską panoramę, bogato wyposażone namioty, domki na drzewie, ale jednak ze smakiem urządzone… wszystko to teraz jest na czasie i pojawia się w wielu ofertach.
My jednak trafiliśmy na pomysł, który zrodził się w głowie osoby, która ma przemyślany sposób na kontakt z naturą. Warto podkreślić, że również kieruje się swoim leśniczym wykształceniem i wykorzystuje możliwości jakie daje jej spory kawałek lasu do zagospodarowania. Podpatrzony w Holandii sposób na wypoczynek w naturze nasz bohater wprowadził na lokalne poletko, a raczej spory areał lasu. Tak powstał „Wisilas nad Sercowym Potokiem” na zboczu Lubonia Wielkiego. Od razu dodajmy, że to prosta i ekologiczna forma biwaku, bardzo w stylu eko, gdzie „glam” to otaczająca nas przyroda. Bo nie jest tak łatwo trafić do tej miejscówki, a spora odległość od cywilizacji gwarantuje stuprocentowy odpoczynek na łonie natury. Wiszące namioty, w formie dużych kokonów, „przyklejone” są do drzewa w bardzo bezpieczny sposób. Dodatkowo, warto też podkreślić, że gospodarz tego miejsca zadał sobie sporo trudu, by cała konstrukcja powstała w kraju, w ścisłej współpracy z polskimi (a dokładnie mówiąc lokalnymi!) firmami i producentami. Zadbał też o estetyczną i wygodną część sanitarną i w bardzo, ale to bardzo prosty, a zarazem elegancki, i - co najważniejsze - jak najmniej ingerujący w naturę sposób, wykonał prysznice (w których płynie ciepła! woda) oraz toalety. W miejscu wypoczynku jest też przygotowane miejsce na ognisko, czy sprytnie nawiązujący do otoczenia ruszt, drewniane ławostoły ułatwiające spożywanie posiłków i mała, nieco oddalona od obozowiska scena przeznaczona do akustycznych, cichych koncertów…
Czy to miejsce dla każdego? Niekoniecznie! Docenią go osoby, które nie mają wysokich wymagań i szybko adaptują się do polowych warunków, potrafią z nich korzystać i czerpać z otaczającej natury. To idealna propozycja dla miłośników i obserwatorów przyrody – już z poziomu namiotu można obserwować faunę i florę nie będąc nachalnym użytkownikiem, wszak ten kokon to świetny kamuflaż! To również idealne miejsce na złapanie oddechu, wyciszenie się i odpoczynek od cywilizacji. Wiedzieliście, że mamy taką atrakcję na wyciągnięcie ręki? Korzystajcie obficie!
Dotarcie na miejsce, dla wprawionego turysty, to niecała godzina spaceru z Rabki Zarytego. My po drodze podpatrzyłyśmy - bo dziwnym trafem była to kobieca wyprawa – inne bardzo ciekawe miejsca turystyczne: Bajkową Osadę i Hubertówkę. Te jednak zobaczycie u nas tylko na zdjęciach, wszak celem był wiszący las…
Z tą wizytą w zagórzańskim glampingu udało nam się wstrzelić w termin, tuż przed otwarciem nowego sezonu, który zapowiada się tutaj naprawdę imponująco – już pod koniec miesiąca będzie się tam odbywał III Festiwal Kobiecego Outdooru „Cosy Biwak”. Ten fakt również traktujemy jako kolejne zaproszenie! Będąc już tam, na miejscu, nie tylko obejrzałyśmy z bliska namioty, ale też zostałyśmy dobrze nakarmione. A obiad i kawa z ogniska w otoczeniu natury smakuje niesamowicie… Adam, właściciel tego miejsca, z pomocą żony doskonale o to zadbał. Kociołek, prażone, prażucha – bo różne są nazwy tego dania – okazał się prawdziwym specjałem!
Tak wyglądało wprowadzenie nas, partnerów i kreatorów Zagórzańskich Dziedzin, w historię Wisilasu. Pojawiły się też plany współpracy z dziedzinnymi wytwórcami produktów lokalnych, czy olszowskimi cieślami, wszak marzenia właściciela tego miejsca sięgają dalej niż to, co w tej chwili udało się w Wisilesie zrobić. Nie zabrakło również i tego, co zazwyczaj ma miejsce na naszych spotkaniach, czyli omówienia spraw bieżących, związanych z najbliższymi wydarzeniami i imprezami zaplanowanymi na wakacje. Nie da się ukryć, że kalendarz znowu zapełniony, jednak mamy cichą nadzieję, że uda nam się kiedyś wrócić nad Sercowy Potok i zanocować w Wisilesie.
Tego pięknego dnia nie skończyliśmy jednak na stokach Lubonia Wielkiego, ale… na Grunwaldzie. Tak się to miło złożyło, że na obserwowanie zachodzącego za horyzont Beskidu Wyspowego słońca umówiliśmy się również w pierwszą środę miesiąca z połową zaprzyjaźnionego z Zagórzańskimi Dziedzinami składu turystycznej rodzinki znanej w internetach jako „Mamo, a daleko jeszcze?”. Przyjechała do nas Monika z Kajtkiem. Nie musieliśmy się długo zastanawiać czym ich podjąć. Doskonałą ochłodę tego parnego dnia stanowiły oczywiście lody mleczna borówka z owocami, na które Lody i Spółka otrzymały Znak Promocyjny Zagórzańskie Dziedziny. Aby dopełnić kompozycji dodaliśmy inny smak z tej manufaktury: biała czekolada z malinami. Sposób ich sprzedaży – takie „w sam raz” słoiczki - pozwoliły bezpiecznie dostarczyć naszą zimną przekąskę na miejsce odpoczynku. Mimo wieczoru dorosła część ekipy popiła je kawą z dziedzinnych kubeczków, zaś młodzież zagryzła truskawkami z naszych przydomowych ogródków. Podziwiając roztaczające się przed nami krajobrazy toczyliśmy rozmowy o turystyce, naszych dziedzinnych zamiarach, współpracy…; gaworzyliśmy o życiu. Akurat w porze złotej godziny łapaliśmy najpiękniejsze kadry skąpanych w promieniach Zagórzańskich Dziedzin. Udało nam się wycisnąć ten dzień jak cytrynkę. A głowa jaka była po nim lekka i ile ciepła na zagórzańskim sercu… Polecamy!
Partnerzy i kreatorzy Zagórzańskich Dziedzin
My jednak trafiliśmy na pomysł, który zrodził się w głowie osoby, która ma przemyślany sposób na kontakt z naturą. Warto podkreślić, że również kieruje się swoim leśniczym wykształceniem i wykorzystuje możliwości jakie daje jej spory kawałek lasu do zagospodarowania. Podpatrzony w Holandii sposób na wypoczynek w naturze nasz bohater wprowadził na lokalne poletko, a raczej spory areał lasu. Tak powstał „Wisilas nad Sercowym Potokiem” na zboczu Lubonia Wielkiego. Od razu dodajmy, że to prosta i ekologiczna forma biwaku, bardzo w stylu eko, gdzie „glam” to otaczająca nas przyroda. Bo nie jest tak łatwo trafić do tej miejscówki, a spora odległość od cywilizacji gwarantuje stuprocentowy odpoczynek na łonie natury. Wiszące namioty, w formie dużych kokonów, „przyklejone” są do drzewa w bardzo bezpieczny sposób. Dodatkowo, warto też podkreślić, że gospodarz tego miejsca zadał sobie sporo trudu, by cała konstrukcja powstała w kraju, w ścisłej współpracy z polskimi (a dokładnie mówiąc lokalnymi!) firmami i producentami. Zadbał też o estetyczną i wygodną część sanitarną i w bardzo, ale to bardzo prosty, a zarazem elegancki, i - co najważniejsze - jak najmniej ingerujący w naturę sposób, wykonał prysznice (w których płynie ciepła! woda) oraz toalety. W miejscu wypoczynku jest też przygotowane miejsce na ognisko, czy sprytnie nawiązujący do otoczenia ruszt, drewniane ławostoły ułatwiające spożywanie posiłków i mała, nieco oddalona od obozowiska scena przeznaczona do akustycznych, cichych koncertów…
Czy to miejsce dla każdego? Niekoniecznie! Docenią go osoby, które nie mają wysokich wymagań i szybko adaptują się do polowych warunków, potrafią z nich korzystać i czerpać z otaczającej natury. To idealna propozycja dla miłośników i obserwatorów przyrody – już z poziomu namiotu można obserwować faunę i florę nie będąc nachalnym użytkownikiem, wszak ten kokon to świetny kamuflaż! To również idealne miejsce na złapanie oddechu, wyciszenie się i odpoczynek od cywilizacji. Wiedzieliście, że mamy taką atrakcję na wyciągnięcie ręki? Korzystajcie obficie!
Dotarcie na miejsce, dla wprawionego turysty, to niecała godzina spaceru z Rabki Zarytego. My po drodze podpatrzyłyśmy - bo dziwnym trafem była to kobieca wyprawa – inne bardzo ciekawe miejsca turystyczne: Bajkową Osadę i Hubertówkę. Te jednak zobaczycie u nas tylko na zdjęciach, wszak celem był wiszący las…
Z tą wizytą w zagórzańskim glampingu udało nam się wstrzelić w termin, tuż przed otwarciem nowego sezonu, który zapowiada się tutaj naprawdę imponująco – już pod koniec miesiąca będzie się tam odbywał III Festiwal Kobiecego Outdooru „Cosy Biwak”. Ten fakt również traktujemy jako kolejne zaproszenie! Będąc już tam, na miejscu, nie tylko obejrzałyśmy z bliska namioty, ale też zostałyśmy dobrze nakarmione. A obiad i kawa z ogniska w otoczeniu natury smakuje niesamowicie… Adam, właściciel tego miejsca, z pomocą żony doskonale o to zadbał. Kociołek, prażone, prażucha – bo różne są nazwy tego dania – okazał się prawdziwym specjałem!
Tak wyglądało wprowadzenie nas, partnerów i kreatorów Zagórzańskich Dziedzin, w historię Wisilasu. Pojawiły się też plany współpracy z dziedzinnymi wytwórcami produktów lokalnych, czy olszowskimi cieślami, wszak marzenia właściciela tego miejsca sięgają dalej niż to, co w tej chwili udało się w Wisilesie zrobić. Nie zabrakło również i tego, co zazwyczaj ma miejsce na naszych spotkaniach, czyli omówienia spraw bieżących, związanych z najbliższymi wydarzeniami i imprezami zaplanowanymi na wakacje. Nie da się ukryć, że kalendarz znowu zapełniony, jednak mamy cichą nadzieję, że uda nam się kiedyś wrócić nad Sercowy Potok i zanocować w Wisilesie.
Tego pięknego dnia nie skończyliśmy jednak na stokach Lubonia Wielkiego, ale… na Grunwaldzie. Tak się to miło złożyło, że na obserwowanie zachodzącego za horyzont Beskidu Wyspowego słońca umówiliśmy się również w pierwszą środę miesiąca z połową zaprzyjaźnionego z Zagórzańskimi Dziedzinami składu turystycznej rodzinki znanej w internetach jako „Mamo, a daleko jeszcze?”. Przyjechała do nas Monika z Kajtkiem. Nie musieliśmy się długo zastanawiać czym ich podjąć. Doskonałą ochłodę tego parnego dnia stanowiły oczywiście lody mleczna borówka z owocami, na które Lody i Spółka otrzymały Znak Promocyjny Zagórzańskie Dziedziny. Aby dopełnić kompozycji dodaliśmy inny smak z tej manufaktury: biała czekolada z malinami. Sposób ich sprzedaży – takie „w sam raz” słoiczki - pozwoliły bezpiecznie dostarczyć naszą zimną przekąskę na miejsce odpoczynku. Mimo wieczoru dorosła część ekipy popiła je kawą z dziedzinnych kubeczków, zaś młodzież zagryzła truskawkami z naszych przydomowych ogródków. Podziwiając roztaczające się przed nami krajobrazy toczyliśmy rozmowy o turystyce, naszych dziedzinnych zamiarach, współpracy…; gaworzyliśmy o życiu. Akurat w porze złotej godziny łapaliśmy najpiękniejsze kadry skąpanych w promieniach Zagórzańskich Dziedzin. Udało nam się wycisnąć ten dzień jak cytrynkę. A głowa jaka była po nim lekka i ile ciepła na zagórzańskim sercu… Polecamy!
Partnerzy i kreatorzy Zagórzańskich Dziedzin
-
Komentarze na Facebooku Już teraz komentuj na naszym Facebooku
-
Czekamy na Wasze listy Napisz do nas na adres kontakt@gorce24.pl
Zobacz także
Opowieść o dwukulturowej, przedwojennej Mszanie Dolnej
Wtorek, 8 października 2024 20:09Przygotowania do remontu ulicy Krótkiej
Wtorek, 8 października 2024 19:02Trening z Mistrzem Wiktorem Antoszem
Wtorek, 8 października 2024 19:00Święto Szkoły św. Tereski (zdjęcia)
Wtorek, 8 października 2024 18:57Jubileusz ocalenia kościółka św. Krzyża (video i zdjęcia)
Poniedziałek, 7 października 2024 12:39
Zaproszenia
Zdjęcia
30. rocznica ocalenia kościółka św. Krzyża na Piątkowej Górze w Chabówce
Poniedziałek, 7 października 2024
Rabka-Zdrój: Pożar budynku mieszkalnego na Gilówce
Niedziela, 6 października 2024
Rabka-Zdrój: Promocja książki "Poprzez przeszłość ku przyszłości" dr Marka Świdra
Piątek, 4 października 2024
Ogłoszenia
Reklama