Wiadomości
Data: 26 czerwca 2024, Środa / Ilość wyświetleń: 4982
Wielka dyskusja na temat książki o Rabce. Czytelnicy podzieleni, duże emocje na spotkaniu w księgarni Między Słowami
RABKA-ZDRÓJ: Duże zainteresowanie towarzyszyło spotkaniu z Beatą Chomątowską, dziennikarką, pisarką i autorką książki „Miasto Dzieci Świata”, która wywołała wśród mieszkańców Rabki-Zdroju duże poruszenie. Spotkanie odbyło się w księgarni Między Słowami w Rabce-Zdroju, a jego organizatorem była Fundacja KINEMATOGRAF. Spotkanie prowadziły Anna Czapnik-Wójcik i Katarzyna Salczyńska. Emocje momentami brały górę. Przeważała opinia, że książkę się dobrze czyta, jest ciekawa, ale zawiera błędy merytoryczne, które wytknęli jej rabczanie.
Publicznie na temat książki wypowiedzieli się na naszych łamach m.in. dr Jan Ceklarz, prezes Stowarzyszenia Kulturowy Gościniec i Marek Szarawarski, były radny powiatowy i dyrektor Zespołu Szkół przy ŚCRU. Sporo w ich wypowiedziach były krytyki. Ta towarzyszyła również dyskusji podczas spotkania z autorką.
Publiczność i czytelnicy książki zarzucali autorce m.in. brak obiektywizmu. Tłumaczyli to tym, że autorka dotarła do pacjentów, wówczas dzieci, leczących się w Rabce-Zdroju, wysłuchała ich, nierzadko krytycznych uwagi i zarzutów, ale nie dotarła do dyrekcji uzdrowiska, która jest bezpośrednim spadkobiercą PPU, żeby przedstawić drugą stronę. Zarzuty dotyczyły jednostronnego przedstawienia miasta, w którym dominuje krytyka i prezentowanie ciemnych stron. - Książka jest dołująca. Warta przeczytania, ale i smutna, jeśli chodzi o Rabkę współczesną. I te nagrania, recenzje, które się pojawiły w Internecie, nam nie pomogły - mówiła jednak z czytelniczek.
Zarzuty dotyczyły pomijania faktów, informacji, wybiórcze spojrzenie, ukazywanie ciemnych stron, a pomijanie jasnych – blasku, którego w mieście jest bardzo dużo. Jedna z czytelniczek powiedziała, że jest oburzona książką i w ramach protestu wyszła ze spotkania. - Pani napisała książę w ogóle nie znając Rabki – dodał inny, zarzucając autorce, że w książce jest wiele pomyłek związanych z położeniem opisywanych przez nią miejsc. Był oburzony porównywaniem sanatoriów do obozów koncentracyjnych, w których dzieci się bije i głodzi. - Książka powinna się znaleźć na półce z fantastyką. Nie ma tam nuty rzetelności – mówił wzburzony.
Czytelnicy wielokrotnie zwracali uwagę na to, że cytowane przez media fragmenty robią krzywdę miastu i rabczanom. Obecni na spotkaniu przedstawiciele sanatoriów dziecięcy wyrazili obawę, że książka wyrządzi wiele złego uzdrowiskowemu lecznictwu dziecięcemu, które i tak od lat przechodzi kryzys. - Brakuje tutaj drugiej strony. Skoro faktycznie zdarzały się te traumy, wiadomo jakie były czasy, ale brakuje pozytywów, które przecież są i były. Boję się, że ta książka nam zaszkodzi – padło.
Ale były i inne głosy. - Rodowici rabczanie różnie reagują, ale ja jestem pełna uznania dla Beaty Chomątowskiej za tą książkę. Odczucia są różne. Ja przez moment nie odczułam się obrażona, że Rabka jest sekowana, pokazywana jako zapyziałe miasteczko. Te fragmenty promowane przez prasę, to jeżeli ludzie czytają tylko te fragmenty, to mają zupełnie inny obraz książki. Książka dotyczy ogólnie lecznictwa dziecięcego w całej Polsce. Tak były dzieci leczone i to jest problem szerszy, nierabczański. Nie odbieram tego, jako oskarżenie Rabki – mówiła inna czytelniczka.
Na obronę autorki jedna z czytelniczek stwierdziła, że rabczanie odbierają tę książkę zbyt osobiście. - Książka nie zrobi opinii o Rabce. Rabka zrobi sobie opinię sama - dodała.
- Pani Beata, patrząc z zewnątrz, odkrywa rzeczy, które my chcemy wyprzeć. Bo my, rabczanie, lubimy jak laurki się nam stawia, że było super, że wszystkie dzieci, które tu przyjeżdżały były szczęśliwe, nie płakały. Nie lubimy jak coś nas drażni, jest kamyczkiem w bucie. Pani Beata o tym mówi. Wieszamy się na tej książce, jakby to była naukowa praca habilitacyjna, a to nie jest książka naukowa. To jest dziennikarstwo. A te szczegóły, dotyczące np. dat, są nieistotne. A diagnoza rabczan jest trafna – jesteśmy tacy, jak pani Beata pokazała – powiedziała kolejna czytelniczka.
Pod koniec dyskusji padła uwaga, że dla jednych pobyt w dziecięcym sanatorium w Rabce-Zdroju był przyjemnym doświadczeniem i pomógł w powrocie do zdrowia, ale należy również uszanować te głosy, które mówią, że dla niektórych to trauma, którą przezywają do dziś. I te głosy prezentuje autorka.
- Nie ma jednej prawdy o Rabce, jest ich wiele. Nie ma się o to rozdzierać, która jest lepsza - skonkludował jeszcze ktoś inny.
Na koniec głos zabrał Jan Wieczorkowski, były burmistrz i potomek właścicieli uzdrowiska. Nie skrytykował książki i autorki, ale miał za to uwagi do licznych komentarzy i jej recenzji, które ją krytykują. - Przychylam się do opinii, że jest to książka, którą się czyta błyskawicznie i wszyscy znajomi, którym poleciłem tę książki po dwóch dniach odzywali się i mówili: super.
Jak dodał, z książki Beaty Chomątowskiej należy wyciągnąć wnioski. - Dziękuję, że ta książka powstała, bo ona będzie przewodnikiem ludzi myślących po Rabce, a nie incydentalnej artykuły w lokalnej prasie - podkreślił.
Potem do wszystkich uwag odniosła się autorka. Dziękowała za szczerość i odwagę w wypowiedziach. - Jest to książka reporterska. Opowiada o pewnej idei „Miasto dzieci świata”. I przyjęłam do niej perspektywę tych, którzy do tej pory tego głosu nie mieli, czyli dziecięcych odbiorców tej utopii, które się zmaterializowały w Rabce.
Jak dodała, książka jest zupełnie inaczej odczytywana poza Rabką niż w samej Rabce. - Wszystkie osoby, z którymi rozmawiałam, mówiły, że chcą do tej Rabki przyjechać, wrócić, bo mnie to zaciekawiło. Wydaje mi się, że niekoniecznie musi być taki pesymistyczny scenariusz, jaki Państwo kreślicie.
Zaprosiła też na kolejne spotkanie z nią na temat książki, 19 lipca podczas Rabka Festival.
mr/
Publiczność i czytelnicy książki zarzucali autorce m.in. brak obiektywizmu. Tłumaczyli to tym, że autorka dotarła do pacjentów, wówczas dzieci, leczących się w Rabce-Zdroju, wysłuchała ich, nierzadko krytycznych uwagi i zarzutów, ale nie dotarła do dyrekcji uzdrowiska, która jest bezpośrednim spadkobiercą PPU, żeby przedstawić drugą stronę. Zarzuty dotyczyły jednostronnego przedstawienia miasta, w którym dominuje krytyka i prezentowanie ciemnych stron. - Książka jest dołująca. Warta przeczytania, ale i smutna, jeśli chodzi o Rabkę współczesną. I te nagrania, recenzje, które się pojawiły w Internecie, nam nie pomogły - mówiła jednak z czytelniczek.
Zarzuty dotyczyły pomijania faktów, informacji, wybiórcze spojrzenie, ukazywanie ciemnych stron, a pomijanie jasnych – blasku, którego w mieście jest bardzo dużo. Jedna z czytelniczek powiedziała, że jest oburzona książką i w ramach protestu wyszła ze spotkania. - Pani napisała książę w ogóle nie znając Rabki – dodał inny, zarzucając autorce, że w książce jest wiele pomyłek związanych z położeniem opisywanych przez nią miejsc. Był oburzony porównywaniem sanatoriów do obozów koncentracyjnych, w których dzieci się bije i głodzi. - Książka powinna się znaleźć na półce z fantastyką. Nie ma tam nuty rzetelności – mówił wzburzony.
Czytelnicy wielokrotnie zwracali uwagę na to, że cytowane przez media fragmenty robią krzywdę miastu i rabczanom. Obecni na spotkaniu przedstawiciele sanatoriów dziecięcy wyrazili obawę, że książka wyrządzi wiele złego uzdrowiskowemu lecznictwu dziecięcemu, które i tak od lat przechodzi kryzys. - Brakuje tutaj drugiej strony. Skoro faktycznie zdarzały się te traumy, wiadomo jakie były czasy, ale brakuje pozytywów, które przecież są i były. Boję się, że ta książka nam zaszkodzi – padło.
Ale były i inne głosy. - Rodowici rabczanie różnie reagują, ale ja jestem pełna uznania dla Beaty Chomątowskiej za tą książkę. Odczucia są różne. Ja przez moment nie odczułam się obrażona, że Rabka jest sekowana, pokazywana jako zapyziałe miasteczko. Te fragmenty promowane przez prasę, to jeżeli ludzie czytają tylko te fragmenty, to mają zupełnie inny obraz książki. Książka dotyczy ogólnie lecznictwa dziecięcego w całej Polsce. Tak były dzieci leczone i to jest problem szerszy, nierabczański. Nie odbieram tego, jako oskarżenie Rabki – mówiła inna czytelniczka.
Na obronę autorki jedna z czytelniczek stwierdziła, że rabczanie odbierają tę książkę zbyt osobiście. - Książka nie zrobi opinii o Rabce. Rabka zrobi sobie opinię sama - dodała.
- Pani Beata, patrząc z zewnątrz, odkrywa rzeczy, które my chcemy wyprzeć. Bo my, rabczanie, lubimy jak laurki się nam stawia, że było super, że wszystkie dzieci, które tu przyjeżdżały były szczęśliwe, nie płakały. Nie lubimy jak coś nas drażni, jest kamyczkiem w bucie. Pani Beata o tym mówi. Wieszamy się na tej książce, jakby to była naukowa praca habilitacyjna, a to nie jest książka naukowa. To jest dziennikarstwo. A te szczegóły, dotyczące np. dat, są nieistotne. A diagnoza rabczan jest trafna – jesteśmy tacy, jak pani Beata pokazała – powiedziała kolejna czytelniczka.
Pod koniec dyskusji padła uwaga, że dla jednych pobyt w dziecięcym sanatorium w Rabce-Zdroju był przyjemnym doświadczeniem i pomógł w powrocie do zdrowia, ale należy również uszanować te głosy, które mówią, że dla niektórych to trauma, którą przezywają do dziś. I te głosy prezentuje autorka.
- Nie ma jednej prawdy o Rabce, jest ich wiele. Nie ma się o to rozdzierać, która jest lepsza - skonkludował jeszcze ktoś inny.
Na koniec głos zabrał Jan Wieczorkowski, były burmistrz i potomek właścicieli uzdrowiska. Nie skrytykował książki i autorki, ale miał za to uwagi do licznych komentarzy i jej recenzji, które ją krytykują. - Przychylam się do opinii, że jest to książka, którą się czyta błyskawicznie i wszyscy znajomi, którym poleciłem tę książki po dwóch dniach odzywali się i mówili: super.
Jak dodał, z książki Beaty Chomątowskiej należy wyciągnąć wnioski. - Dziękuję, że ta książka powstała, bo ona będzie przewodnikiem ludzi myślących po Rabce, a nie incydentalnej artykuły w lokalnej prasie - podkreślił.
Potem do wszystkich uwag odniosła się autorka. Dziękowała za szczerość i odwagę w wypowiedziach. - Jest to książka reporterska. Opowiada o pewnej idei „Miasto dzieci świata”. I przyjęłam do niej perspektywę tych, którzy do tej pory tego głosu nie mieli, czyli dziecięcych odbiorców tej utopii, które się zmaterializowały w Rabce.
Jak dodała, książka jest zupełnie inaczej odczytywana poza Rabką niż w samej Rabce. - Wszystkie osoby, z którymi rozmawiałam, mówiły, że chcą do tej Rabki przyjechać, wrócić, bo mnie to zaciekawiło. Wydaje mi się, że niekoniecznie musi być taki pesymistyczny scenariusz, jaki Państwo kreślicie.
Zaprosiła też na kolejne spotkanie z nią na temat książki, 19 lipca podczas Rabka Festival.
mr/
-
Komentarze na Facebooku Już teraz komentuj na naszym Facebooku
-
Czekamy na Wasze listy Napisz do nas na adres kontakt@gorce24.pl
-
Zobacz także
Radny z dwoma wyrokami
Czwartek, 20 marca 2025 21:19Przybliża się termin oddania remontowanej ul. Zakopiańskiej. Kiedy koniec komunikacyjnego paraliżu?
Czwartek, 20 marca 2025 20:03Lokalna społeczność energetyczna - korzyści dla mieszkańców gminy
Czwartek, 20 marca 2025 16:52Nowa Rada Artystyczno-Programowa przy Teatrze Lalek "Rabcio" w Rabce- Zdroju
Czwartek, 20 marca 2025 16:07Podpisanie umowy na modernizację odcinka drogi krajowej od Kasiny Wielkiej do Limanowej
Czwartek, 20 marca 2025 14:25
Zaproszenia
Zdjęcia
Ogromny pożar w Rabce
Wtorek, 18 marca 2025
Pogorzelisko po pożarze na ul. Wójtowiczowej
Wtorek, 18 marca 2025
7 urodziny marki Zagórzańskie Dziedziny
Poniedziałek, 17 marca 2025
Ogłoszenia
Reklama