Ciągniki z Bloku Wschodniego nadal popularne. W czym tkwi sekret ich sukcesu?
Sprawny ciągnik to podstawa dobrze prosperującego gospodarstwa rolnego. Trudno wyobrazić sobie bez niego większość podstawowych czynności tak polowych, jak i inwentarskich, sadowniczych, leśnych i innych. Pod względem wyboru konkretnych modeli, kierujemy się różnymi przesłankami. Niemałe znaczenie ma aspekt finansowy – aby kupić któryś z nowoczesnych, amerykańskich traktorów, trzeba dysponować sporym zapasem gotówki albo wysoką zdolnością kredytową. To dlatego wielu rolników nadal posiłkuje się starszymi ciągnikami, pamiętającymi jeszcze ZSRR. Czy maszyny wyprodukowane w Bloku Wschodnim mają rację bytu we współczesnych gospodarstwach? Które modele cieszą się największą popularnością?
W zestawieniu ciągników rolniczych wyprodukowanych w ZSRR lub w jego strefie wpływów niewątpliwie wygrywają Ursusy. Historia Zakładów Przemysłu Ciągnikowego „Ursus” jest jednak starsza niż Związek Radziecki – przedsiębiorstwo zostało założone jeszcze w XIX w. Na początku zajmowało się produkcją armatury, później silników, wreszcie – ciągników, a później – samochodów ciężarowych i autobusów oraz pojazdów wojskowych.
Przełomowym okazał się rok 1967, kiedy z taśmy zjechał pierwszy Ursus C-330. Maszyna była jak na swoje czasy bardzo nowoczesna, choć już wówczas zwracana uwagę na brak troski o komfort użytkownika. Dzięki masowej produkcji Trzydziestka oraz jej następca – Ursus C-360 – zrewolucjonizowały polskie rolnictwo. Do dziś oba modele są powszechnie spotykane w polskich gospodarstwach, a co najważniejsze – ciągle są sprawne i wykonują swoje zadania.
Od 1969 r. w sprzedaży dostępny był wyjątkowo mocny Ursus C-385. Oferowane przez niego 76 KM to wartość, którą spotyka się nawet w nowoczesnych ciągnikach. Posiadał imponującą ilość biegów: 16 do przodu i 8 do tyłu. Choć w czasach premiery mało kto mógł sobie na niego pozwolić, to dziś C-385 spotykany dość często i używany bardzo chętnie, również z uwagi na dostępność części zamiennych (znajdziesz je np. tutaj: blaut-rol.pl/czesci-do-ciagnikow/c-385-i-pochodne/).
Zetor – pozdrowienia z Czech
Jak wiele firm motoryzacyjnych, także czeski Zetor zaczynał podczas II wojny światowej od przemysłu zbrojeniowego. Pierwszy ciągnik o tej nazwie stanowi nawet połączenie ówczesnej nazwy przedsiębiorstwa (Zbrojovka Brno) ze słowem „traktor”. Już w 1946 r. zaprezentowano pierwszy ciągnik Zetor – model 25. Z czasem firma zyskała międzynarodowy rozgłos: filię zakładu otwarto w Iraku, odnotowano rekordową sprzedaż traktorów w Indiach, a brneńską fabrykę wizytował sam niesłany Che Guevara. W latach 80. Zetor podbił rynek norweski a dekadę później nawiązał współpracę z John Deere.
W Polsce liczne modele marki Zetor cieszą się sporym powodzeniem. Coraz rzadziej spotyka się najstarsze Zetory 3011 czy 8011, ale już modele Super, 5211 czy 7745 nie stanowią niecodziennego widoku.
Podobnie jak w przypadku Ursusa, zakup części do Zetora nie powinien nastręczać większych trudności, przynajmniej jeśli chodzi o drobiazgi. Gdy zepsuje się pompa wody, chłodnica czy rozdzielacz, lepiej postawić na sprawdzony sklep z asortymentem dla rolników, który zagwarantuje wysoką jakość i trwałość dostarczanych elementów.
MTZ – białoruski cud techniki
Niespotykanym widokiem nie są u nas również ciągniki wyprodukowane przez białoruski (a niegdyś radziecki) Minski Traktarny Zawod (czyli Mińskie Zakłady Traktorowe). Także i w przypadku tego przedsiębiorstwa, zadziałał schemat przekształcania produkcji wojennej w rolną – MTZ powstał na bazie zakładów lotniczych. Sama fabryka nie cieszy się dobrą sławą – była miejscem przetrzymywania politycznych więźniów reżimu.
Wielka polityka nie interesowała jednak zwykłych użytkowników, którym zależało przede wszystkim na sprawnym i niezawodnym sprzęcie, dzięki któremu możliwe było uzyskanie plonów zaspokajających zarówno własne potrzeby, jak i przeznaczonych na sprzedaż. Do dziś również w polskich gospodarstwach spotyka się ciągniki MTZ-5, MTZ-7, MTZ-50 czy MTZ-80.
Władimiriec – świadek upadku ZSRR
Zestawienie ciągników z Bloku Wschodniego, które nadal są użytkowane w polskich gospodarstwach, zamykają Władimirce. Początkowo wytwarzano je w Charkowie (obecnie Ukraina), a w 1972 r. przeniesiono produkcję do Włodzimierza (obecnie Rosja).
Podobnie jak wszystkie maszyny powstające w sferze wpływów ZSRR, także Władimirec zyskał sobie sławę niezniszczalnego, choć niewygodnego. Szczytem marzeń był w latach 70. wariant z kabiną, przytulniejszy od tego z brezentowym daszkiem. Do dziś Władimirca T-25 można spotkać przy pracach polowych lub inwentarskich w różnych częściach Polski.
Materiał sponsorowany
-
Komentarze na Facebooku Już teraz komentuj na naszym Facebooku
-
Czekamy na Wasze listy Napisz do nas na adres kontakt@gorce24.pl