Rekordową kolekcję grzywien - w sumie 33 600 zł - zgromadziła burmistrz Ewa Przybyło. Kolejne 10 tys. zł ma zapłacić rabczańska Rada Miejska

Co druga sprawa rozpatrywana przez II Wydział Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie dotyczyła grzywien dla Ewy Przybyło, burmistrz Rabki. Sąd początkowo nie stosował kar, ale w końcu uznał, że za notoryczne łamanie prawa trzeba zapłacić - informuje "Dziennik Polski".

Chodzi o skargi składane przez mieszkańców na postępowania administracyjne, głównie w sprawie nie udzielenia informacji publicznej. Każdy mieszkaniec musi złożyć takie zażalenie najpierw w Urzędzie Miejskim, a prawnik urzędu załącza do niego swoją opinię i komplet dokumentów wysyła do wojewódzkiego sądu administracyjnego, który orzeka o winie lub jej braku. Rabczański magistrat i Radę Miejską WSA w Krakowie ukarał już kilkakrotnie grzywnami za nie przekazywanie skarg mieszkańców do sądu. Pierwsza grzywna wynosiła 100 zł, kolejna 500 zł, a następne 2 tys. zł, 3, 5 i 15 tys. zł, bo sąd uznał, że władze miasta naruszają przepisy notorycznie. Łącznie wyszło do tej pory 33 600 zł grzywien.

Burmistrz broni się, że dotychczas uprawomocniły się tylko trzy grzywny na 2600 zł. - Zapłaciliśmy z kasy miasta, bo postępowanie wyjaśniające nie pozwoliło przypisać nikomu winy - tłumaczy "Dziennikowi Polskiemu". Na pozostałe grzywny, podkreśla, miasto złożyło skargi. Gazeta informuje jednak, że z jej ustaleń wynika, iż zażalenia burmistrz wpłynęły po wymaganych terminach i pozostałe grzywny trzeba będzie jednak zapłacić.

Zdaniem przewodniczącej Rady Miejskiej Marii Górnickiej-Orzeł podatników nie wolno obciążać grzywnami, które otrzymuje burmistrz. Podobnie jest z prawnikiem miejskim, którego opieszałość sprawiła, że także Rada Miejska ma do zapłacenia 10-tysięczną grzywnę. - Na ostatniej sesji prawnik oświadczył, że zapłaci z własnej kieszeni. Trzymamy za słowo - dodaje Górnicka-Orzeł.

- Grzywna jest z jednej strony karą, a z drugiej - ostrzeżeniem. Tu grzywny rosły, bo nie było poprawy, a wręcz przeciwnie - tłumaczy "Dziennikowi Polskiemu" sędzia Anna Szkodzińska, rzecznik WSA.

Ewa Przybyło zapewnia, że w sprawie grzywien, które już się uprawomocniły, przeprowadziła drobiazgowe dochodzenie i okazało się, że nikt w urzędzie nie zawinił. Ani ona, ani żaden z pracowników, ani obsługujący samorząd radca prawny Paweł Kukla. Pani burmistrz sugeruje, że grzywna jest efektem intrygi uknutej przez radnego opozycji - czytamy w artykule "Dziennika Polskiego". I dalej: Burmistrz Przybyło odpowiada, że "wiele urzędów zalega z terminami i nie jest to jakieś przestępstwo". Informuje zarazem, że "dla poprawy sytuacji i wizerunku gminy" od 1 stycznia zatrudniła w urzędzie prawnika - "do pilnowania skarg i terminów".

Źródło: Dziennik Polski