Przy okazji starań o olimpiadę Kraków-Zakopane 2022 odżyła dyskusja o budowie skoczni narciarskiej pod Luboniem (Żart na prima aprilis)

Budowa dużej i małej skoczni narciarskiej K-150 i K-90 po wschodniej stronie Lubonia Wielkiego była pomysłem z poprzedniej epoki. Nie doszła do skutku z powodu zmiany ustroju, a nowe, demokratyczne władze uznały go za PRL-owską fanaberię. Mimo iż inwestycja ruszyła, pod przyszłą skocznię wycięto las, dalszych prac zaniechano.

- Wiem, że dziś ten pomysł wydaje się być nieco fantastyczny, ale warto o nim mówić przy okazji starań o olimpiadę - uważa burmistrz Rabki-Zdroju Ewa Przybyło. - Tym bardziej, że jeśli Polska dostanie prawo organizacji igrzysk, rząd uruchomi ogromne środki na inwestycje infrastrukturalne i może to być dla nas ogromną szansą.

Wójt gminy Mszana Dolna Bolesław Żaba jest nieco bardziej sceptyczny, ale popiera pomysł. - Osobiście trudno mi uwierzyć, że ten pomysł zostanie wzięty pod uwagę, bo inwestycja byłaby ogromna, ale promocji naszego regionu nigdy za wiele - mówi. I dodaje: - Nie zaszkodzi jednak spróbować. Skoro budowa nowej skoczni w Wiśle była możliwa, to dlaczego nie byłoby to możliwe u nas, w regionie, który ma przecież ogromne tradycje narciarskie.

Wynikiem zawartego w piątek porozumienia jest wspólne oświadczenia obu samorządów o gotowości podjęcia rozmów w sprawie budowy skoczni narciarskiej pod Luboniem Wielkim, które zaraz po świętach zostanie skierowane do premiera RP Donalda Tuska, Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz władz wojewódzkich.

(mr)